Categories
Uncategorized

Olga Żmijewska: Post-German/ Recovered

Wystawa fotograficzna „Poniemieckie/Odzyskane”

Krajobraz, podobnie jak architektura i układ urbanistyczny, podlega wpływom kulturowym. Sposób, w jaki oddziela się od siebie pola uprawne i pastwiska, dobór drzew, jakie rosną wokół pól czy jakie tworzą aleje, ścieżki prowadzące przez łąki i lasy, forma grodzenia działek – tutaj stykają się przyroda i działanie człowieka. Czytać dalej…

Przyroda trwa – niezależnie od tego, w granicach jakiego państwa się formalnie znajduje.

W dziejach ludzkości i państwowości nacjonalizm jako idea jest bardzo młodym zjawiskiem. Pojawił się w czasach uprzemysłowienia i spowodowanej nim zwiększonej mobilności człowieka. Wraz z popularyzacją maszyny parowej i rozbudową sieci kolejowej człowiek zaczął pokonywać coraz większe dystanse w coraz krótszym czasie. To wpłynęło na jego poczucie przynależności. Osoby podróżujące inaczej niż pieszo lub w zaprzęgu konnym zaczęły identyfikować się z większym obszarem geograficznym, niż tylko ze swoją małą ojczyzną (po niemiecku: Heimat).

Dzisiaj, w dobie globalizacji, równolegle dają się zaobserwować przeciwstawne kierunki – odradzające się nacjonalizmy, podróże dookoła świata jako sposób na samopoznanie czy też autopromocję w mediach społecznościowych, życie w duchu slow i flight shaming, w końcu – Europa regionów i wspieranie działań lokalnych, subsydiarnych, także transgranicznych.

Idea i polityka Unii Europejskiej umożliwiają identyfikację z regionem ponad podziałami na granice państw, co w pewnym sensie jest powrotem do przeszłości – do czasów sprzed powstania koncepcji narodu i jego przynależności do konkretnego państwa. Dzisiaj to znów Heimat staje się ostoją przynależności tożsamościowej.

W swoich pejzażach mazurskich pragnę zwrócić uwagę na to, co leży pod pierwszą powierzchnią poznawczą. Ja także sięgam do przeszłości pokazując swoje rodzinne strony pozornie poza kontekstem ludzkim – zdjęcia nie przedstawiają ludzi, lecz krajobrazy i motywy architektoniczne. Pominięcie aspektu ludzkiego jest jednak złudne, ponieważ zarówno architektura, jak i ukształtowanie krajobrazu są dziełami kultury, a więc zostały ukształtowane przez człowieka. Obszary wiejskie Warmii i Mazur w dużym stopniu nawiązują do ich pruskiej przeszłości, czy też wręcz – są jej obrazem. Fotografując Mazury w taki sposób podkreślam ponadczasowy charakter tego regionu. Motywy zdjęć są jakby wyjęte z kontekstu geopolitycznego i trudno przypisać je do konkretnego okresu historycznego, ponieważ przedstawione przez mnie pastwiska, lasy i jeziora, a nawet budynki mogły istnieć w tej postaci także 100 lat temu.

To nasza wspólna platforma kulturowa. Dzisiaj tereny te zamieszkane są przez obywatelki i obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, 100 lat temu mieszkali tu Prusacy i Prusaczki. To przedziwna sytuacja – sceneria i kulisy pozostały te same, lecz wymieniono aktorki i aktorów.

Członkostwo Polski w Unii Europejskiej umożliwia osobom urodzonym na tych terenach nie tylko swobodne poruszanie się po miejscach swojego dzieciństwa, lecz nawet powrót do nich i zamieszkanie tu. Na Warmii i Mazurach idea Europy regionów zyskuje zupełnie nowy wymiar, wszakże jest to region skądinąd polsko-niemiecki, lecz terytorialnie w ogóle niegraniczący z RFN.   

Spacerując z aparatem przez łąki i lasy Warmii i Mazur dostrzegam, jak bardzo nasze zmysły nasiąkają wpływami kulturowymi wcześniejszych mieszkańców regionu. Nie zdając sobie sprawy z tego faktu, osoby wychowane tu po wojnie równolegle chłoną kulturę swoich rodzin, jak i ludzi, którzy setki lat temu zakładali te miasta, wsie i osady, a którzy formalnie reprezentują inny obszar kulturowy. Te wpływy przenikają się i tworzą nową jakość, która jest ściśle związana z regionem, a nie z narodowością czy też przynależnością państwową.

W swoich pracach wydobywam na powierzchnię coś, co wydaje nam się zwykłe, naturalne, niegodne uwagi, a co jednak wpływa na nasze poczucie domu/heimatui co osoby wypędzone z terenów byłych Prus Wschodnich często wymieniają jako obiekt tęsknoty i nostalgii. To nasza wspólna płaszczyzna – w tych krajobrazach wychowywały się dzieci niemieckie 100 lat temu, a teraz bawią się tu i dorastają dzieci polskie. Ich zmysły dzielą te doświadczenia.

Mniejszość narodowa, która nadal żyje na trenach Warmii i Mazur, zasymilowała się i stała się niewidzialna. Podobnie sprawy mają się w Niemczech – w odwrotnej konfiguracji, gdzie za sprawą książki Emilii Smechowski mówi się o niewidzialnych imigrantach-prymusach – Polkach i Polakach, którzy tak dobrze zasymilowali się z kulturą niemiecką, że nie są postrzegani jako obcokrajowcy.

Ja także byłam taką niewidzialną imigrantką-prymuską. W 1990 roku wraz z rodzicami wyemigrowałam do RFN, gdzie ukończyłam szkołę i studia. Określenie poniemieckie w kontekście przyrody moich rodzinnych stron ma dla mnie także wymiar osobisty. Moje życie w rodzinnym Idzbarku po powrocie z emigracji jest właśnie poniemieckie, a do czystej polskości (czym ona by nie była) nie mam już dostępu. Moja osobowość, mój sposób patrzenia na świat, w tym także na przyrodę moich rodzinnych stron, moje poglądy, moja znajomość dwóch języków na poziomie języka ojczystego – to amalgamat doświadczeń polsko-niemieckich. 

Co tutaj jest poniemieckie, a co odzyskane? Odpowiedzi szukam za pomocą obiektywu.


Photoausstellung von Olga Żmijewska: „Post-Deutsch/ Wiedergewonnen”

Landschaft, ähnlich wie Architektur und Raumgestaltung, unterliegt kulturellem Wandel. Die Art und Weise, wie Felder und Weiden voneinander getrennt werden, die Auswahl der Bäume, welche um Felder herum wachsen oder Alleen formen, Wege durch Wiesen und Wälder, die Art Grundstücke einzuzäunen – hier berühren sich Natur und menschliches Tun.

Natur dauert an – unabhängig davon, in welchen Staatsgrenzen sie sich formell befindet.

In der menschlichen Geschichte und auch jener der Staatlichkeit ist Nationalismus als Idee eine Erscheinung jüngeren Datums. Er entstand in Zeiten der Industrialisierung und durch die damit verbundene Verstärkung der menschlichen Mobilität. Mit der Erfindung der Dampfmaschine und dem Ausbau des Schienennetzes begann der Mensch immer größere Distanzen in immer kürzerer Zeit zurückzulegen. Das beeinflusste sein Gefühl der Zugehörigkeit. Reisende, die sich anders bewegten als zu Fuß oder mithilfe des Pferdes begannen sich mit einem größeren geographischen Raum zu identifizieren als nur mit ihrer näheren, direkten Heimat.

Heute im Zeitalter der Globalisierung lassen sich gleichzeitig gegensätzliche Richtungen beobachten –  die Renaissance der Nationalismen, Weltreisen als Selbstfindung oder Selbstbewerbung auf den sozialen Medien, Leben im Geist der Langsamkeit und Flugscham und zuletzt – Europa der Regionen und die Unterstützung von lokalen Initiativen, subsidiär und auch grenzüberschreitend.

Die Idee und Politik der Europäischen Union erlaubt die Identifikation mit der Region über die Grenzen der Staaten hinaus, was in gewissem Sinne eine Rückkehr in die Vergangenheit darstellt – in die Zeit vor der Entwicklung der nationalen Idee und deren Bindung an konkrete Staaten. Heute wird Heimat wieder zur Stütze Identität stiftender Zugehörigkeit.

In meinen masurischen Landschaften möchte ich darauf aufmerksam machen, was unter der ersten Erkenntnisoberfläche liegt. Ich greife auch nach der Vergangenheit und zeige meine Heimatregion scheinbar außerhalb des menschlichen Kontextes – die Bilder zeigen nicht Menschen sondern Landschaften und architektonische Motive. Die Auslassung des menschlichen Aspektes ist jedoch irreführend, denn sowohl die Architektur wie auch die Gestaltung der Landschaft  sind kulturelle Werke, und somit erschaffen durch den Menschen. Die ländlichen Gebiete Ermlands und Masurens sind zu hohem Grad mit ihrer preußischen Vergangenheit verbunden – sie sind deren Abbild. Indem ich Masuren auf diese Weise fotografiere unterstreiche ich den zeitlosen Charakter der Region. Die Motive der Bilder sind wie aus dem konkreten politischen Kontext herausgeschnitten, denn die von mir präsentierten Weiden, Wälder und Seen und selbst die Gebäude könnten in dieser Form auch vor einhundert Jahren so existieren.

Dies ist unsere gemeinsame kulturelle Plattform. Heute werden diese Gebiete von Bürgerinnen und Bürgern der Republik Polen bewohnt, vor einhundert Jahren lebten hier Preußen und Preußinnen. Dies ist eine höchst seltsame Situation – das Bühnenbild und die Kulisse sind die gleichen  geblieben, nur die Schauspielerinnen und Schauspieler wurden ausgewechselt.  

Die Mitgliedschaft Polens in der Europäischen Union ermöglicht Personen, die aus diesen Gebieten kommen nicht nur die uneingeschränkte Bewegung zu den Orten ihrer Kindheit, sondern auch die Rückkehr dorthin und die Ansiedlung. In Ermland und Masuren erhält die Idee vom Europa der Regionen eine völlig neue Bedeutung, zugleich ist es eine irgendwie auch deutsch-polnische Region, aber ohne jegliche Grenzen mit der Bundesrepublik.

Wenn ich mit der Kamera durch Wiesen und Wälder in Masuren streife nehme ich wahr, wie sehr unsere Sinne die kulturellen Eindrücke früherer Bewohner:innen der Region aufsaugen. Personen, die hier nach dem Krieg aufwuchsen, nehmen gleichzeitig, und ohne dies zu bemerken, die Kultur ihrer Familien auf, wie auch die derjenigen, die vor hunderten von Jahren diese Städte, Dörfer und Siedlungen schufen und die formal einen anderen kulturellen Raum vertreten. Diese Einflüsse vermischen sich und erschaffen etwas Neues, das eng mit der Region verbunden ist und nicht mit Nationalität oder staatlicher Zugehörigkeit.

In meinen Arbeiten bringe ich etwas ans Licht, das uns gewöhnlich, natürlich, nicht erwähnenswert erscheint, aber das sich dennoch auf unser Gefühl von Heimat/ dom auswirkt und das Menschen, die aus dem ehemaligen Ostpreußen vertrieben wurden, als Objekt der Sehnsucht und der Nostalgie nennen. Das ist die Ebene, die wir teilen – in diesen Landschaften wurden vor einhundert Jahren deutsche Kinder groß und jetzt spielen und wachsen hier polnische Kinder auf. Ihre Sinne teilen diese Erfahrungen.

Die nationale Minderheit, die immer noch in Ermland und Masuren lebt, hat sich angepasst und wurde unsichtbar. Etwas Ähnliches ist auch in Deutschland geschehen – in umgekehrter Konfiguration, wo wir nach dem Buch von Emilia Smechowski unsichtbare „Strebermigrant:innen“ vorfinden, Polinnen und Polen, die sich so gut in die deutsche Kultur eingepasst haben, dass sie nicht als Ausländer:innen wahrgenommen werden.

Ich war auch eine solche unsichtbare „Strebermigrantin“. Im Jahr 1990 emigrierte ich mit meinen Eltern in die BRD, wo ich die Schule und das Studium abschloss. Die Bezeichnung poniemieckie (post-deutsch) im Kontext meiner Familiengeschichte hat daher für mich auch eine persönliche Bedeutungsebene. Mein Leben in Idzbark, dem Dorf meiner Familie, nach der Emigration ist nämlich gerade für mich post-deutsch, und zum reinen Polentum (was auch immer das heißt) habe ich keinen Zugang. Mein Charakter, meine Art auf die Welt zu schauen, dazu gehört auch die Natur meiner familiären Heimat, meine Ansichten, meine Kenntnis zweier Sprachen auf muttersprachlichem Niveau – ist ein Amalgam deutsch-polnischer Erfahrungen.  

Was ist hier post-deutsch und was ist wiedergewonnen? Antworten darauf suche ich mithilfe des Objektivs.

Część wystawy: Bądź moim gościem (Be my guest)

W 1990 roku wraz z rodzicami stałam się częścią wielkiej fali imigracyjnej, jaka napłynęła do świeżo zjednoczonej Republiki Federalnej Niemiec. 

Pierwsze sześć tygodni w nieznanym kraju spędziliśmy w sali gimnastycznej zespołu szkół ponadpodstawowych imienia Marii Montessori w miasteczku Meerbusch-Büderich w Nadrenii Północnej – Westfalii. Mieszkańcy Meerbusch okazali się niezwykle uprzejmi i skorzy do pomocy.

Już jako dorosła kobieta dowiedziałam się jednak, że wykorzenienie z rodzinnych stron zawsze stanowi traumę dla dziecka – niezależnie od tego, jak życzliwie zostanie przyjęte w nowym miejscu. Być może dlatego potrzebowałam aż szesnastu lat, aby poczuć gotowość na spacer ku przeszłości – pomiędzy salą gimnastyczną, naszym późniejszym mieszkaniem, a moim dawnym liceum.  

Dziś, jako fundatorka i prezeska Fundacji Sztuka Wolności z siedzibą w  mojej rodzinnej wsi Idzbark na Mazurach, dzielę się wiedzą i doświadczeniem byłego dziecka imigrantów. Imigracja nie jest ślepą uliczką. Gdy obie strony pozostają otwarte na wzajemne poznanie się, możliwy staje się rozwój zarówno dla społeczeństwa goszczącego, jak i dla osób przybywających do nowego, nieznanego kraju. Tak właśnie odbywa się wzrost.  

Ausstellungsteil: Sei mein Gast/ Be my guest

Im Jahr 1990 kamen meine Eltern und ich in einer großen Einwanderungswelle nach Deutschland. Unsere ersten sechs Wochen verbrachten wir in der Turnhalle einer Gesamtschule im nordrhein-westfälischen Meerbusch-Büderich, um später für anderthalb Jahre in einen Wohncontainer zu ziehen. Die Bevölkerung in Meerbusch war sehr zuvorkommend und hilfsbereit. Erst als Erwachsene erfuhr ich, dass das Verlassen der Heimat für ein Kind immer ein Trauma darstellt – ungeachtet dessen, wie freundlich man am neuen Ort aufgenommen wird.  Sechzehn Jahre nachdem ich als Schulabgängerin Meerbusch verlassen hatte, war ich endlich innerlich bereit, einen langen Spaziergang zwischen der Turnhalle, unserer späteren Wohnung und meinem einstigen Gymnasium zu machen. Als Stifterin und Vorsitzende der Stiftung „Kunst der Freiheit“ in meinem polnischen Heimatdorf teile ich mein Wissen und meine Erfahrungen, die ich als Einwandererkind im Deutschland der 90er gesammelt habe. Einwanderung ist keine Einbahnstraße. Wenn beide Seiten sich mit Offenheit gegenüber treten, können beide lernen und wachsen, um etwas Neues zu erschaffen. Nur so ist Fortschritt möglich.  

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *